Politycy wygłaszają tezy, w które wierzą, jak i takie, gdzie sami nie dowierzają, że to mówią. Wyborcy deklarują, że nie wierzą im z zasady, ale w praktyce polityka budzi ogromne emocje społeczne, szczególnie w okresie kampanii wyborczej. Część kandydujących dla zwiększenia poparcia nie waha się sięgać po hasła nie tylko obniżające poziom debaty, ale też pozbawione empatii. Temat korekty płci pokazuje realny wpływ słów polityków na emocje, zdrowie (i nawet życie) obywateli.
Osoby zajmujące publiczne stanowiska w szczególny sposób powinny czuć odpowiedzialność za słowo. Ono znaczy zawsze samo w sobie, a rozpowszechniona myśl może mieć olbrzymią siłę. Także siłę zła. Dzielenie ludzi na lepszych (w domyśle: wyznających te same wartości) i gorszych, wykluczanie jednostek i grup ze wspólnoty, jaką stanowi społeczeństwo, to antywartość. Zdarzają się, niestety często, sytuacje, gdy określony polityk gra na emocjach wyborców, sięgając po zarządzanie strachem, dezinformację i fake newsy.
Od Francisca Goi wiemy, że „kiedy rozum śpi, budzą się potwory”. A co, jeśli celowo budzone są demony irracjonalizmu? Nie można milcząco na to pozwalać. Milczenie nie zawsze jest złotem. Bardzo ważna wydaje mi się też edukacja w tym zakresie (nie milczenia oczywiście, ale umiejętności gaszenia pożogi kłamstwa i dezinformacji).
Więcej o książce:
